Praca to nie zabawa! Nie ma cieszyć…
Praca to nie zabawa. Praca to nie hobby, nie ma cieszyć, tylko dawać pieniądze! Słyszałeś kiedyś coś podobnego? Ja tak. W mojej głowie, nieustannie od czasów dzieciństwa.
Mimo to czułam, że pomaganie innym, słuchanie, wspieranie, bycie użyteczną, daje mi satysfakcję i jestem w tym dobra. Poszłam więc na psychologię…, ale tam wszystko okazało się trudne, skomplikowane… .Jak na tym zarobić, jak się wybić? Chyba mieli racje, że nie dam rady.
Z pomocą przyszły stare schematy…
Praca to nie zabawa, praca to nie hobby, nie ma cieszyć, tylko dawać pieniądze!
Pokornie zarzuciłam marzenia o motywowaniu sportowców, pomaganiu ludziom w realizacji celów. Rzuciłam też lekkoatletykę i moje biegi przez płotki, bo skoro nie byłam najlepsza, to przecież nie warto inwestować czasu w coś, co nie przyniesie pieniędzy, a zajmuje tylko niepotrzebnie czas!
Studiując zaocznie pracowałam w różnych miejscach, realizowałam się zawodowo, rozwijałam, co jakiś czas czując, że mimo wyników, nie nadaję się do tego, co w danym momencie robiłam. Bo zupełnie nie czułam sensu swoich działań. Przyszło ciągłe niezadowolenie, narzekanie…, a gdy pojawiły się dzieci, również poczucie bezsilności, straty czasu, którego już wtedy zrobiło się drastycznie mało… .
Wtedy na jednej z grup wsparcia dla mam z tzw. „obniżonym nastrojem” pani psycholog zapytała – o jakim zawodzie marzyłaś, gdy byłaś mała? Oczywiście odklepałam starą śpiewkę sprzed lat, że pomaganie, ale że rzeczywistość zweryfikowała… i teraz już za późno.
Za późno? Kogo oszukujesz? Mnie czy siebie?
Wściekłam się, bo co ona wie o moim życiu…, ale od tego momentu myśl o psychologii zaczęła wracać jak bumerang…, okoliczności składały się w jedno. Powrót na tamtą ścieżkę, albo męczarnie.
Najpierw mój własny coaching, powrót do biegania i nagłe olśnienie:
„pomóż ludziom biegać!”
Potem szkoła coachingu i rozpoczęcie praktyki.
Nie było łatwo. Pieniądze, czas, stres, zmęczenie… . Były sukcesy, ale były i chwile zwątpienia, czy to ma sens, czy dam radę?
Stare przekonania powracały w momentach zwątpienia, ale wspierający mąż i siła, którą budowałam w sobie od dawna, stały się moim sprzymierzeńcem. Dziś umiem sobie radzić z tymi przeciwnościami. Nauczyłam się tego i uczę się nadal. Motywuje mnie to, że moje wsparcie i zaangażowanie rzeczywiście pomaga innym.
Życie to suma startów. Treningów, zawodów, sukcesów, porażek i nieustannych wyzwań.
Do tego startu, zarówno biegowego jak i tego związanego z życiowym czy zawodowym celem zawsze warto dobrze się przygotować. Mieć kogoś, kto wesprze i nie pozwoli Ci odpuścić.
Zapraszam Cię do wspólnego startu po najlepszy bieg w Twoim życiu. Po bieg do Twojej samorealizacji i satysfakcji.
Jeśli podobał Ci się ten wpis, podziel się linkiem z innymi.
Jeśli chcesz być na bieżąco, zapraszam do śledzenia mojego bloga lub zapisania się do newslettera. A tymczasem powodzenia we wdrażaniu zmian!
Kasia
Magda Dudek
3 sierpnia 2018 at 10:11Kasia, bardzo trafny wpis.
Wdrażanie zmian jest bardzo trudne, trzeba chcieć, mieć dużą motywację.
Ja osobiście uwielbiam takie porównania, naszych pasji, biznesu i życia prywatnego. Takie przykłady z życia wzięte, pokazują, że można te cele osiągać a nic nie przychodzi za darmo.
Po raz kolejny jestem pod wrażeniem 🙂
kasia Pi
4 sierpnia 2018 at 18:14Bardzo Ci dziękuję Magda. Ta motywacja często jest kluczem właśnie. Niezwykle często to właśnie jej nam brakuje. Czego trzeba się odbić od dna żeby ją poczuć. Ale na szczęście są też inne drogi .. 🙂
Agnieszka Piotrowska
3 sierpnia 2018 at 13:03Trafnie to ujęłaś i wiem coś o tym. Sama przez to przechodziłam. Ważne to sobie uświadomić pewne rzeczy i zdecydować się na zmianę. Zainspirowałaś mnie do napisania na swoim blogu mojej krótkiej historii może komuś pomoże w podjęciu decyzji że warto coś zmienić w swoim życiu i trzeba zacząć od zmiany przekonań które ciągną się za nami od dzieciństwa.
kasia Pi
4 sierpnia 2018 at 18:13Dziękuję Magda;) myślę o Tobie za każdym razem gdy biegnę bez słuchawek z intencją poukładania sobie konkretnych spraw. Biegowe mindfulness. O tym pierwszy raz u Ciebie słyszałam i niesamowicie efektywnie wpływa to na moją produktywność. Także bardzo się cieszę, że możemy się wzajemnie inspirować;) A koloryzować po prostu nie ma co..jeśli to może pomóc chociaż jednej osobie, to warto!
Magda Palmowska Coaching Serca
6 sierpnia 2018 at 12:26<3 <3 <3 :))))