Uważaj o czym marzysz, mózg nie zna się na żartach!
W procesie coachingu stawiamy sobie cele. Formułujemy je tak by miały wydźwięk pozytywny. Po co? Żeby mózg właściwie zidentyfikował to, do czego ma dążyć. Raz wypowiedziane głośno stwierdzenie poparte silnym przekonaniem, że tego bardzo chcemy, daje do mózgu sygnał SZUKAJ, a ten zaczyna kombinować i dążyć do osiągnięcia celu. Bywa, że zupełnie mimochodem dookoła nas zaczynają się dziać rzeczy sprzyjające osiągnięciu tego, co sobie zakładaliśmy. Tylko, że to wcale nie jest przypadek:) To celowe działania naszego mózgu! Dlatego uważaj o czym marzysz.
Przykład, czyli jak spełniłam swoje marzenie?
W zasadzie to spełniłam marzenie, które nawet marzeniem nie było. Nie zdążyło się nim stać, bo od razu myśl wprowadziłam w życie. Pokonałam swoje ograniczenie. Coś co w toku coachingu zamierzałam sobie postawić za cel, którego jeszcze nie zdążyłam przepracować, bo już się udało, zrealizowało …STOP! Ja zrealizowałam:)Ucząc się i praktykując coaching indywidualny, podziwiałam ludzi, którzy prowadzą całe grupy. I kiedyś głośno powiedziałam ” chcę robić coaching dla grup i zespołów”. I stało się!
Kilka dni później poprowadziłam coaching grupowy dla 13 osób! Kiedyś z podziwem, niedowierzaniem, a nawet lękiem patrzyłam na wszelkiej maści trenerów, coachów, mówców. Niewyobrażalnym, poza możliwością objęcia tego przez moją świadomości: było dla mnie zrozumienie jak to możliwe, że ten oto człowiek nie boi się stanąć przed tyloma, często obcymi osobami i mówić. Zapraszać do wykonania jakichś czynności, sprawiać, że ludzie to robią, słuchają, wynoszą dla siebie wartość. A jeszcze przy tym mówić składnie, z sensem i bez widocznego stresu.
Co kiedyś o sobie myślałam?
Sądziłam, że dla mnie to nieosiągalne i odrzucałam temat z miejsca, za każdym razem podziwiając tych, którzy to robią. W ogóle nawet nie próbowałam sobie siebe w takiej sytuacji wyobrazić. Kiedy szkoliłam się z coachingu już w pierwszych dniach mojego kursu wyzwaniem było poprowadzenie sesji treningowej z innymi uczniami. Stres mnie zżerał, kończyny się trzęsły, serce waliło, ręce pociły, słowa plątały. Jednak z dnia na dzień te sesje prowadziłam, mimo stresu, mimo tych wszystkich somatycznych przypadłości, które z biegiem czasu coraz mniej mi dokuczały (bo nie powiem żeby znikły całkowicie), ale jakoś tak się stało, że w okolicach 11 dnia szkolenia, czyli za razem w okolicach 11 sesji coachingu prowadzonego przeze mnie, zrodził się w mojej głowie pomysł poprowadzenia warsztatu grupowego, w konkretnym terminie, dla konkretnej grupy osób… i wiecie co?!Zupełnie nie myślałam wtedy o stresie, tylko o tym jakie będą efekty, co to przyniesie, co ludzie odkryją, jak zadziała moc grupy i mojej ulubionej techniki .
Uważaj o czym marzysz, czyli jak głośno wypowiedziana myśl stała się faktem.
I trach, zanim się jeszcze na dobre z tym oswoiłam, zdążyłam wypowiedzieć swoją myśl głośno w towarzystwie kilku znaczących dla mnie i tego właśnie tematu osób i chyba właśnie dzięki temu, nie wiedzieć kiedy zaangażowałam swoje siły w to, żeby pomysł stał się rzeczywistością. Umówiłam się na termin, i nawet dogadałam z bardzo inspirującą trenerką/coachem na coś w rodzaju rozmowy wspierającej, inspirującej i podpowiadającej co i jak zrobić . Okazało się (po raz kolejny już!), że słowa Coelho „I kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały wszechświat sprzyja potajemnie Twojemu pragnieniu” -naprawdę się sprawdzają. Ten cytat oraz jeszcze jeden bardzo, ale to bardzo mi tutaj pasuje:„uważaj o czym marzysz, mózg nie zna się na żartach!”. Głośno wypowiedziane słowa zadziałały na mój mózg jak sygnał do działania, a nie tylko czcze gadanie:)
Marzenie stało się faktem ! Nawet choroba nie była w stanie mnie osłabić. Poszłam, zrobiłam to, poprowadziłam. Od doskonałości leżało to o spory kawałek, ale wiecie co? Ludzie byli zadowoleni, odkrywali, poszerzali swoją perspektywę,otwierały im się oczy. Widziałam uśmiechy, optymizm, którego trochę matką się poczułam. To piękne.
Nasz mózg pomaga spełniać marzenia, jeśli tylko mu na to pozwolisz. Jeśli sobie pozwolisz:)
” … kimkolwiek jesteś, cokolwiek robisz, jeśli naprawdę z całych sił czegoś pragniesz, znaczy to, że pragnienie owo zrodziło się w Duszy Wszechświata. I spełnienie tego pragnienia, to Twoja misja na Ziemi.”
I to właśnie od dłuższego czasu czuję, że mam swoją misję i to daje mi takie poczucie spokoju, spójności. Zdecydowanie najpiękniejsze uczucie jakiego do tej pory doświadczyłam.
A Ty, jak spełniasz swoje marzenia? Uważaj o czym marzysz..:)
Jeśli podobał Ci się ten wpis, podziel się linkiem z innymi.
Jeśli chcesz być na bieżąco, zapraszam do śledzenia mojego bloga lub zapisania się do newslettera. A tymczasem powodzenia we wdrażaniu zmian!
Kasia